niedziela, 28 grudnia 2014

Koniec

Zawieszam bloga.

Może kiedyś, kiedy moje życie się uspokoji znów zacznę publikować tu rozdziały, ale na razie zapraszam na http://kochajac-historie.blogspot.com/
W najbliższym czasie planuję także zacząć publikować tzw. 'szufladkowce' o Rose Weasley, Scorpiusie Malfoy'u i Albusie Potterze. Na razie żegnam, i może do przeczytania.

Aśka

poniedziałek, 22 września 2014

Przepraszam... :(

Na wstępie chciałbym przeprosić tych, którzy może czasem odwiedzają tego bloga, za tę niechlubną częstotliwość dodawania wpisów. Jest to tylko i wyłącznie moja wina. Na usprawiedliwienie dodam, że wakacje spędziłam z dala od domu i z dala od komputera. Obiecuję,  że postaram się dodawać rozdziały częściej.
W dalszym ciągu czekam na pierwszy komentarz. Bardzo proszę odwiedzających o pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. Takie drobne dowody na to, że ktoś odwiedza tego bloga, uskrzydlają i są bardzo motywujące. 
Jeszcze raz przepraszam.
Asia.

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział II

-Dzień dobry. Przyjechałam po państwa Lunar.- powiedziała Inaja przekraczając próg sanatorium i trafiając w zasięg morderczego spojrzenia recepcjonistki.
Kobieta obrzuciła dziewczynę tymże wzrokiem.
 -Nazwisko - rzuciła od niechcenia.
-Inaja Lunar. Jestem córką. -odparła, lekko onieśmielona.
Recepcjonistka nie była brzydka, ale też nie młoda. Ubrana w ochydny żółty komplet i różowe szpilki, wysoka i szczupła szatynka o zimnych stalowych oczach. Na nosie nosiła czarne okulary o niezwykle grubych szkołach. Na twarzy gruba warstwa podkładu i kremu przeciwzmarszczkowego, a na ustach ( jeszcze grubsza ) czerwonej szminki. Całości dopełniały ciasno upiete w koka włosy, które przetykane były żółtymi wstążkami i kwiatami. Prezentowała się nienajlepiej, a zaciśnięte w wąską linię usta utwardzały Inaję w przekonaniu, iż recepcjonistka jest zołzą.
- Zapraszam do poczekalni - powiedziała kobieta z wyrzutem w głosie i wskazała Inaji krzesło, po czrym wyszła, za umieszczone za jej plecami drzwi. Po pięciu minutach wróciła z jakimś świstkiem w rece. Podała go dziewczynie i wskazała gdzie podpisać. Po zakończonych formalnościach kazała Inaji iść do apartamentu 189, co też ta niezwłocznie uczyniła. Szła długo aż trafiła pod solidne mahoniowe drzwi ze złotym numerem. Zapukała, i już po chwili znalazła się w silnych ramionach ojca.
- Przyjechałaś! - wykrzyknął uradowany. Cieszył się tak, jakby nie widział córki co najmniej przez rok. -
Nawet nie wiesz, jak za wami tęskniliśmy! - krzyczała mama.
Była to piękna, błękitnooka brunetka o zachwycającym uśmiechu i figurze modelki. Nie była wysoka, ale nadrabiała dobrodusznością i pogodą ducha. Jej mąż, tata Inaji i Davida, był za to wysokim blondynem o ciemnobrązowych, prawie czarnych,spokojnych oczach i dość mocnym temperamencie. Stanowili parę idealną, czego Inaja zawsze im zazdrościła. Dopełniali się pod każdym względem.
- Gdzie David?
 - Obiecał tej zakichanej Jessice, że zabierze ją na śniadanie przed pracą. Też coś!
- Nie przesadzaj. Jessica będzie idealną żoną dla mojego syna, matką dla moich wnuków, bratową dla ciebie i synową dla nas. Powinnaś spróbować się z nią zaprzyjaźnić. Jestem pewien, że polubiłabyś ją. - mówił tata.
- Davidowi bardzo zależy na tym, żebyś ty też była szczęśliwa. - wtrąciła mama.
- Będę szczęśliwa, jeśli on będzie, a nie będzie, mając za żonę taką Zgniłą Żabę jak Jessica.
- Nie mam zamiaru denerwować się przed drogą, szczególnie, że to ja będę prowadził - pan Lunar rzucił lekko oskarżycielskie spojrzenie w kierunku żony - poza tym nie mam zamiaru jechać do domu wysłuchając jak bardzo nie lubisz Jessici i patrząc jak twoją mamę zaczyna boleć głowa, więc wprowadzam zakaz rozmawiania o małżeństwie twojego brata aż do momentu przekroczenia progu naszego domu. - powiedziawszy to chwycił walizki i wyszedł z pokoju pozostawiając w nim prawie zszokowaną córkę i lekko naburmuszoną żonę.
- C-co mu jest? - wyksztusiła Inaja.
- Uważa Jessicę za doskonałą kandydatkę na kolejną panią Lunar. Poza tym złości się, bo zapomniałam prawa jazdy z domu i nie mogę prowadzić. -mama przewrociła oczami, po czym puściła do córki oko i wyszła z pomieszczenia. Inaja wybiegła tuż za nią. Zamknęła drzwi na klucz i tanecznym, jak na jej gust ponentnym, ale zbyt wesołym krokiem zbiegła ze schodów.

środa, 7 maja 2014

Rozdział I

- INAJA!!!- ten przeraźliwy wrzask sprawił, że dziewczyna spadła z łóżka - JEŚLI ZA 10 SEKUND NIE ZEJDZIESZ NA DÓŁ, TO WEJDĘ DO TWOJEGO POKOJU I WYCIĄGNĘ CIĘ ZA WŁOSY! I NIE OBCHODZI MNIE, CZY BĘDZIESZ UBRANA, CZY NIE!!!!!

Co za idiota! Nie masz prawa tak do mnie mówić! 


- Jeśli myślisz, że się pospieszę, bo mnie o to ,,prosisz", to masz zbyt wielkie EGO!!!!! Dopiero wstałam! - krzyknęła i chwyciła jakieś ubrania nie przerywając biegu do łazienki. - Która godzina?


- 7:40!!!!

Jak śmiesz budzić mnie tak późno!!!! Za 20 minut muszę być na zajęciach!!! 


W ekspresowym tempie założyła różowy, koronkowy top i białe rurki, po czym umyła się, uczesała i zrobiła delikatny makijaż. Już po chwili stała w przedpokoju ściskając w ręce baleriny i różową torbę Nike, mierzona złowrogim spojrzeniem stalowoszarych oczu brata.


- Co ty robisz? - zapytał David nie zwracając wogóle uwagi na pośpiech Inaji.

- Jak to ,, co"?- żachnęła się, pospiesznie zakładając fioletowe trampki - O ósmej zaczynam balet, a dobrze wiesz, że pani Evans nie toleruje...

- Nie jedziesz na balet - brat spokojnie, acz stanowczo przerwał jej monolog - obiecaliśmy rodzicom, że ich dzisiaj odbierzemy, więc wsiadaj w samochód i wio!

- Ale moje zajęcia! - jęknęła - Nie możesz ty jechać? Ten jeden jedyny raz. Chyba nic się nie stanie, jak ta twoja Miss Zgniła Żaba pójdzie na nogach, albo pojedzie busem.

- Miss Zgniła Żaba ma na imię Jessica i jest MOJĄ NARZECZONĄ!!!! - warknął - Po to, między innymi, masz samochód, żeby jeździć po rodziców, kiedy ja jestem zajęty! Poza tym, jeśli nie pojedziesz, to ja, podczas tej niewiarygodnie dłuuugiej drogi powrotnej powiem im o tym, co się stało w zeszły piątek - uśmiechnął się z wyższością.

Wiedział, że jego argumenty zadziałają.Dziewczyna, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przybrała minę grzecznego aniołka, pragnąc się przypodobać bratu, a jej policzki nabrały barwy świeżego pomidora.

-Nie odważysz się! - krzyknęła jeszcze w geście rozpaczy.

- Jaaasne.- mruknął - Sama w to nie wierzysz!

 Ty sarkaztyczny dupku! Oni NIE MOGĄ się dowiedzieć!


- No to im powiedz. Przecież nic wielkiego się nie stało! -prychnęła.


-Ale gdybym przyjechał za godzinę, nie byłabyś już dziewicą! - wybuchnął. Nie lubił na nią krzyczeć, ale jeszcze bardziej nie lubił, kiedy zachowywała się tak nieodpowiedzialnie - Masz wogóle pojęcie jak ja się o ciebie martwiłem?! - wymknęło mu się- Yyy, t-to znaczy, wiesz co by mi zrobili rodzice, gdybym cię wtedy nie uratował?! A jak myślisz, ucieszą się, kiedy się dowiedzą, że ich niepełnoletnia mała księżniczka rozbija się po jakichś brudnych spelunach, pije do nieprzytomności i oddaje swoje ciało jakimś starym, brudnym pijakom!? Dziewczyno, ty masz 16 lat!!! 16!!!!!! Ten facet miał chyba z 50!!!

- Spokojnie! Już dobra! Pojadę do nich!-odpuściła.

- Masz szczęście, że jestem dzisiaj w dobrym humorze. - mruknął już nieco spokojniej -Wrócimy jeszcze do tej rozmowy.

- Powiesz mi chociaż gdzie mam jechać?!

- Wczoraj ustawiłem w twoim aucie gps'a. Poradzisz sobie. - rzucił jeszcze i wyszedł.

- Ale moje zajęcia... - jęknęła w kierunku drzwi, po czym zrezygnowana też wyszła z domu.


     ☆☆☆


 Mieszkali w niewielkim mieście w północnej Californi, więc żeby dostać się do Phoenix, w południowej Arizonie (gdzie znajdowali się w chwili obecnej rodzice Inaji), trzeba było pokonać długi kawał drogi po, momentami krętej i niebezpiecznej szosie. Na szczęście dziewczyna była świetnym, choć młodym kierowcą.
Że też im się chce! Pod koniec roku szkolnego wyjeżdżać do sanatorium! Jakby nie mogli poczekać miesiąc dłużej! I czemu sami nie pojechali autem?! Musieli wymyślić sobie jakiś autobus! Że niby w grupie raźniej! Też coś! 
Takie oto przemyślenia zaprzątały jej młodą głowę przez początkową część drogi. Towarzyszyły im złość na brata i na samą siebie. David miał rację. Ta impreza to był tylko pretekst, żeby zrobić coś bez jego zgody, i pokazać rodzicom, że ona też
może być czasem niegrzeczna. W zeszły piątek wieczorem, Inaja uciekła z domu i pojechała ze swoimi przyjaciółmi do klubu nocnego. Kiedy jej brat zorientował się, że dziewczyny nie ma, wpadł w szał i pojechał na poszukiwania. Na szczęście przybył w porę, żeby dać paru facetom w zęby, uratować pijaną do nieprzytomności siostrę od gwałtu i zawieźć do domu słuchając po drodze Last Friday Night w jej wykonaniu. Nic dziwnego, że był wściekły i rozdrarzniony, ale żeby nadal chować urazę!?! Może i zepsuła mu randkę z tą całą Jessicą, ale to nie powód, żeby się teraz na niej wżywał! Bez przerwy była niegrzeczna, ale tylko jej brat to zauważał.
Rodzice uważali ją za chodzący ideał i robili dla niej wszystko, a ona bez skrupułów to wykorzystywała. Nie do końca wiedziała o co im chodzi. Może cieszyli się, że kończąc szkołę nie zamieniła się w granatowowłosą małpę-puncka, jak to zrobił jej brat. Ona wolała wtedy różowy, więc starała się wybić to Davidowi z głowy, jednak bez skutku. Na szczęście w liceum poznał Jessicę i dla niej powrócił do normalności. Kiedy miesiąc temu rodzice dowiedzieli się, że ich syn zamierza się z nią ożenić, nie posiadali się z radości. Inaja nie przepadała za Jessicą, ale ona lubiła niewiele osób, więc nikt nie zwracał na to uwagi.
  Właśnie przejeżdżała przez jakieś niewielkie miasteczko, kiedy jej uwagę zwróciła koszulka pewnej dziewczyny. Była dokładnie taka sama jak koszulka zielonookiego chłopaka, który jej się dzisiaj przyśnił. To skierowano jej myśli na zupełnie inne tory. Nie po raz pierwszy ten przystojniak ostrzegał ją przed niebezpieczeństwem. Na przykład kiedy miała 8 lat, rownież ośmioletni zielonooki powiedział ,,uważaj", ale Inaja zignorowała ostrzeżenie, czego skutkiem była złamana w trzech miejscach ręka. Ostrzegał ją już kilka razy, ale nigdy nie brała tego na poważnie.
 Ona i jej przyjaciółki bardzo poważnie traktowany YOLO, czego skutkiem były dziwne imprezy, alkohol, a także, choć nigdy nie przyznałaby się do tego Davidowi, narkotyki. Brat, praktycznie zawsze się nią opiekował, gdyż rodzice zajęci byli pracą. Jeździli często na delegacje lub wracali wieczorami, ale zawsze znajdowali dla niej czas. Uwielbiała, kiedy w sobotę rano siadali we czwórkę do stołu, a po skończonym śniadaniu grali w karty. Nie opuścili ani jednego meczu z występem jej drużyny cheerleaderek, ani jednego pokazu tanecznego jej grupy. Była pod wrażeniem, gdyż nawet David nie przyszedł na kilka z nich. Ale to była w stanie mu wybaczyć. Usprawiedliwiało go jedno słowo: Jessica! Uch! Jak ona nienawidziła tej baby! Mieć tak cudownego faceta jak David i tego nie doceniać! Nie do wiary!

Ale co może znaczyć to całe ,,Nie jedź" ? Jeśli chodziło ci o balet to masz czego chciałeś! 

Tajemniczy szmaragdowooki pojawiał się nie tylko, żeby ją ostrzec. Był przy niej także w radosnych chwilach. Był zwiastunem jakiegoś wydarzenia, któremu towarzyszyły silne emocje. Przyśnił się jej także w czwartek wieczorem, kiedy planowana ten niefortunny nocny wypad. Powiedział: ,,Uważaj! To dla mnie zbyt ważne. "Jak się później domysliła chodziło mu o jej cnotę.
 Tego właśnie nie lubiła najbardziej. Rozumiała jego ostrzeżenia dopiero po fakcie.


Oto pierwszy rozdział. Jeśli ktoś czyta już to opowiadanie, to bardzo proszę o komentarze. Nie mogę się doczekać waszej opinii na jego temat! :D
Asia :)

wtorek, 6 maja 2014

Prolog

        


Leżała na łące i wdychała odurzającą woń świeżych kwiatów. Było wspaniale. Delikatne promienie słońca rozgrzewały jej zawsze zziebniętą skórę, a leciutki, letni wietrzyk podwiewał krótką, błękitną sukienkę, którą miała na sobie. Powoli otworzyła oczy, i zobaczyła nad sobą chłopaka.
Miał ciemne włosy i błyszczące, szmaragdowozielone oczy. Pochylał się nad nią, wsparty na silnych ramionach. Miał na sobie ciemne jeansy i T-shirt z logo jakiegoś nieznanego jej zespołu, zapewne rockowego. W normalnych okolicznościach, pomyślałaby pewnie: ,,Ciacho!" , ale to nie były normalne okoliczności, gdyż chłopak był smutny. 
Jego piękne oczy wypełnał ból. Na ten widok dziewczyna także poczuła się przygnębiona. Nagle przestały ją cieszyć ćwierkające nad głowami ptaki, przestał zachwycać niesamowity zapach otaczających ją kwiatów, przestała czerpać radość z ciepłych promieni słonecznych. Przestała czuć się wolna i bezpieczna. 
Zapragnęła go pocieszyć, zobaczyć jego uśmiech. Podniosła rękę i musnęła opuszkami palców jego policzek. Ten delikatny dotyk sprawił, że chłopak cały spiął się w sobie i zamknął oczy, by po chwili znów je otworzyć, tym razem błyszczące determinacją i przekonaniem.
 - Uważaj - powiedział pięknym, jedwabistym głosem nie znoszacym sprzeciwu - Nie jedź - dodał, po czym pochylił się jeszcze bardziej i musnął wargami czoło dziewczyny. 
Był to pocałunek tak delikatny, że można go było porównać do dotyku skrzydeł motyla. Dziewczyna zamknęła oczy i znów poczuła ogarniające ją ciepło. Kiedy otworzyła je znów, nie była już na łące. Leżała na masce ciężarówki w kałuży krwi, a jej ręce były wygięte pod dziwnym kątem. Najbardziej jednak zmartwiło ją to, że chłopaka nigdzie nie było. 

Od autora

Cześć!
To mój pierwszy blog,  więc ewentualnych czytelników proszę o wyrozumiałość i cierpliwość. Mam nadzieję,  że uda mi się kogoś zainteresować. Proszę o komentowanie i poprawianie moich błędów. Jeśli mielibyście jakieś sugestie związane zarówno z wyglądem, jak i treścią bloga, również możecie zamieścić je w komentarzach. Miłego czytania. :)

Wstęp

Sny.
 Co właściwie o nich wiemy? Pojawiają się , i znikają. Czasem się powtarzają, czasem nie. Czasem je pamiętamy, częściej budzimy się jednak z przykrą świadomością, że coś ważnego nam umknęło. 
Sny są drugą fazą snu, jako takiego. Przez pierwsze kilka godzin nasz mózg odpoczywa po aktywnym dniu. Jest niemalże w śpiączce, nie myśli, nie ma snów. Później następuje REM. To właśnie wtedy podświadomość pokazuje nam to, o czym marzymy, lub to, czego się boimy. Często jest to zaskakujące, bo nie zdawaliśmy sobie sprawy z naszych lęków, czy pragnień. Czasami pokazują nam to, o czym marzymy otwarcie. Oczywiście mówimy w tej chwili o takich zwykłych, najpopularniejszych snach, na które nie mamy wpływu, podczas ich przeżywania. Jak wiemy, istnieją także sny świadome. Kierujemy w nich swoim własnym ,,awatarem" , robimy to, na co mamy ochotę. Takie sny są jednak ogromną rzadkością i to nie one mają wpływ na opisywane tu zdarzenia.